piątek, 12 lutego 2016



Kiedy na świecie pojawiłaś się Ty...

List matki do córki






Mała kruszynka. Tak delikatna, że pierwsze dni w szpitalu baliśmy się trzymać Cię w rękach bez rożka...baliśmy się Cię przebrać...Pierwsza zmiana pieluszki, pierwsza kąpiel...
Wszystko było dla nas nowe, tak jak i dla Ciebie. Uczyliśmy się siebie nawzajem i będziemy dalej, ponieważ wszystko jeszcze przed nami.

Mama zawsze powtarzała mi, że nie mam się jej dziwić kiedy się o mnie martwi, bo przekonam się jak zostanę sama matką. I tak też się stało.

Strach o Ciebie, nasza mała kruszynko, zaczął się kiedy byłaś jak ziarenko maku. Na wizycie u lekarza dowiedzieliśmy się, że Twoje serduszko jeszcze nie bije...ale była jeszcze nadzieja i mieliśmy przyjechać na USG za 2 tygodnie. To były najdłuższe i najcięższe 2 tygodnie. Czekaliśmy z nadzieją, że w końcu usłyszymy bicie Twego serca. I tak też się stało...Bicie serca swojego dziecka, to jest najpiękniejsza melodia jaką rodzic może usłyszeć.

Mijały kolejne tygodnie ciąży, a ja czekałam na Twój ruch w moim brzuszku.
Kiedy poczułam jak delikatnie kopiesz rączkami i nóżkami, byłam spokojniejsza.
Ale były momenty, że czasami ruchy były słabo wyczuwalne i znowu pojawiał się strach...
Kolejne USG - i okazało się wszystko w porządku...

Zbliżał się termin porodu, a my nie mogliśmy się doczekać kiedy Cię poznamy! Lecz znowu pojawił się strach. Nie przed bólem, ponieważ nastawiłam się już psychicznie, że będzie boleć i koniec. Myślałam sobie: tyle kobiet rodzi więc ja nie dam rady?
Bałam się znowu o Ciebie...żebyś się urodziła zdrowa.

I nadszedł ten dzień...Zaczęły się skurcze...trwały 12 godzin, aż ktoś kompetentny zdecydował o USG. Okazało się, że ułożenie główki jest odgięciowe. Usłyszeliśmy, że nie ma szans żebyś urodziła się naturalnie: "Konieczna jest cesarka na cito". Na szczęście wszystko dobrze się skończyło. Najważniejsze było dla nas to, żebyś była zdrowa.

Ale strachu nie ma końca...i myślę, że każdy rodzic czuje podobnie.
Przed nami pierwsza gorączka, pierwszy dzień w przedszkolu, pierwsza randka, pierwsza dyskoteka, pierwsza noc poza domem...
Czasami pewnie nie będę Ci na wszystko pozwalała, bo będę się za bardzo o Ciebie bała. Nie będzie to jednak oznaczać, że Ci nie ufam. Może po prostu nie będę jeszcze na to gotowa.
Też będę potrzebowała czasu, żeby uświadomić sobie i dojrzeć do tego, że potrzebujesz też samodzielności, aby uczyć się na swoich błędach tak jak i my.

I pewnego dnia też Ci powiem, tak jak moja mama mi, że przekonasz się sama jak to jest bać się o drugą osobę, jak zostaniesz matką... Bo ten strach jest całkiem inny...Tak jak nasza miłość do Ciebie. I ciężko opisać to słowami, bo to po prostu trzeba poczuć.









Muffinki dla zapracowanych ;)





Chciałabym podzielić się z Wami przepisem na muffinki które można przygotować na słodko i na słono. Jest to mój ulubiony przepis, ponieważ cenię sobie czas ( a w chwili obecnej nie mam go za dużo ;) ) i prostotę. Teraz często odwiedzają nas goście, Ci zapowiedziani i nie ;) dlatego często korzystam z tego przepisu. Pół godzinki i gotowe! I to wliczając czas pieczenia.
Goście są zawsze zachwyceni a babeczki znikają ze stołu w mgnieniu oka. 
Ja oczywiście preferuję słodkie muffinki  a mój mąż wytrawne :) 

Muffinki są na tyle Nam przychylne, że zawsze można improwizować z czym je zrobić. W sezonie letnim dodaję truskawki, maliny lub jagody ale też można spróbować mrożonych owoców. Są pyszne z kokosem, bananami i czekoladą...dosłownie ze wszystkim!
A kiedy zostanie nam wędlin, sera czy pomidorów po urodzinach, czy jakieś imprezie można zawsze te "resztki" wykorzystać do takich muffinek. A więc zabieramy się do roboty! Powodzenia nie muszę Wam życzyć bo nie ma opcji żeby nie wyszły ;)

      Składniki na 12 sztuk:
  • 250g mąki pszennej
  • 2 jaja
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • szklanka maślanki
  • 7 łyżek oleju
  • 100g cukru lub łyżeczka soli dla muffinek wytrawnych
  • na słodko: dowolne owoce, czekoladę, kokos, zmielone orzechy
  • na słono: oregano, bazylia, szynka, starty ser żółty, pomidorki, papryka, kukurydza

   Wykonanie: 

Do formy na muffinki wkładamy papilotki albo silikonowe foremki, które szczerze polecam i nagrzewamy piekarnik do 180 stopni.
Mąkę przesiewam i mieszam z proszkiem do pieczenia.
Ucieram jajka,cukier lub sól, olej, maślankę i przyprawy. Dodaję mąkę z proszkiem do pieczenia, mieszam delikatnie do połączenia się składników. Następnie dodaję owoce, a kiedy robimy na słono to szynkę,ser i pozostałe składniki. Owoce można też dodać później. Ja na przykład wylewam do połowy foremek ciasto, dodaję po kilka kawałków owoców i zalewam pozostałą częścią ciasta. 
Na górę słonych muffinek można dać jeszcze troszkę startego sera ( ja uwielbiam parmezan lub grana padano), a słodkie muffinki możemy udekorować po upieczeniu lukrem.
Muffinki pieczemy przez ok. 20 minut. Ja zostawiam je jeszcze po upieczeniu przez 5 minut w otwartym piekarniku.

Smacznego!